Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2017

Turystyczne życie cmentarza

Obraz
- Czy ktoś o tym miejscu pamięta? - takie pytanie zadała znajoma pod fotografią cieszyńskiego kirkutu, którą wrzuciłem na Facebooka. Jak odpowiedzieć na to pytanie? Cmentarz był zaznaczony na mapie turystycznej, jako jedno z polecanych miejsc, a więc ktoś o nim wie, pamięta. Jego historia sięga XVII wieku, jest zatem jednym z najstarszych zachowanych w Polsce. Łatwo go rozpoznać po stojącym tuż przy ulicy ceglanym domu przedpogrzebowym z drugiej połowy XIX stulecia. To w nim członkowie towarzystwa Chewra Kadisza , co pewnie dla wielu brzmi jak zaklęcie z jakiejś powieści fantasy, przygotowywali ciało do pochówku. W tym tych, którzy nie mieli już nikogo. Wypełniała się micwa , czyli jedno z 613 przykazań prawa halachy . Albo po prostu dobry uczynek. I tak do 1907 roku, gdy otwarto nowy cmentarz, lecz o starym nie zapomniano i czasem ciągle zdarzał się tu pochówek. Żarna biurokracji mielą powoli. Dopiero trzy lata po rozpoczęciu okupacji Cieszyna, bo w 1943 roku hitlerowsk

Czy turystykę stać na autorefleksję? Relacja z Ogólnopolskich Obchodów Światowego Dnia Turystyki w Cieszynie

Obraz
"Marka turystyczna – podstawą efektywnej promocji regionu, kraju" – pod tym niezbyt zgrabnym tytułem odbyła się 21 września 2017 roku konferencja, będąca częścią Ogólnopolskich Obchodów Światowego Dnia Turystyki. Na miejsce obrad wybrano Cieszyn, a organizatorami było Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Polska Organizacja Turystyczna, przeżywająca ostatnio rozmaite wzloty i upadki. Konferencja "Marka turystyczna – podstawą efektywnej promocji regionu, kraju" odbyła się 21 września 2017 roku w Cieszynie. Relacja z niej została napisana dla serwisu " Turystyka w mieście / Tourism in the City " Nieco ponad 36-tysięczny Cieszyn to intrygujący wybór miejsca na tego rodzaju konferencję. Miasto wielokulturowe i wielowyznaniowe, w sposób dosłowny transgraniczne. Według burmistrza Ryszarda Macury są to cechy przyciągające turystów-koneserów.Jednak pierwsi głos zabrali organizatorzy: Dariusz Rogowski, reprezentujący Ministerstwo Sportu i Turysty

Czy warto pisać przewodniki, czyli "Poznań for beginners"

Obraz
Czy w dobie mediów społecznościowych, blogów podróżniczych, serwisów turystycznych w rodzaju TripAdvisor i "przemysłowo" wytwarzanych serii, takich jak choćby Lonely Planet, warto pisać przewodniki? Chyba tak, albo może raczej: mam nadzieję, że tak. Choć ich zasięg lub używając żargonu „impakt”, jest znacznie mniejszy, to dają możliwość dotarcia do bardziej zaangażowanych turystów. Potencjalnie także bardziej skorych do pozostawiania w odwiedzanych przez siebie miejscach większej ilości pieniędzy. Świadczyć o tym może sam fakt nabycia przewodnika. Dają także możliwość spojrzenia na odwiedzane miejsce z lokalnej perspektywy, jeśli zostały napisane przez kogoś w nim mieszkającego. Tradycyjne przewodniki można również anegdotycznie zredukować do kilku technicznych zalet: nie są na baterię, nie wymagają dostępu do wi-fi i pozostają sprawne po upuszczeniu nawet ze znacznej wysokości, a w końcu nie są zbyt atrakcyjne dla złodziei. Przewodnik " Poznań for beg

Dźwięk tygodnia: Spacer w morze po ostrygi

Obraz
Czasem marzy mi się dyktafon do zapachów. W jakimś zakresie można zapachy odtwarzać, ale w prosty sposób rejestrować z otoczenia? Ciężka sprawa. Technologia zupełnie zawodzi, a przecież zapach jest istotną częścią doświadczenia morza. Choć dźwiękowo też ma znacznie więcej do zaoferowania, niż szum wiatru i fal. Duńska wyspa Rømø należy do archipelagu Wysp Fryzyjskich. Wzdłuż jej zachodniego brzegu ciągnie się monumentalna piaszczysta plaża, uchodząca za największą w północnej Europie. Natomiast wschód wyspy to poddane reżimowi przypływów i odpływów grząskie tereny. Podczas niskiego stanu wody można wyjść nawet kilkaset metrów "w morze". Dno jest wyściełane muszlami, które pękają i chrzęszczą pod ciężarem kroków. Stopy zapadają się w grząski grunt z charakterystycznym błotnym mlaśnięciem. Można tu także spotkać kraby, charakterystyczne podłużne  nożenki , a w końcu ostrygi. Te spożywane na surowo małże, uchodzą za afrodyzjak. Są także symbolem kulinarnego wyrafinowa