Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Dźwięk tygodnia: poznańska magdalenka

Obraz
Okradłem muzeum, choć właściwie to nie było muzeum. Ale tak wygląda lepiej, tak trochę z dreszczykiem. No, bo jakby to brzmiało, że okradłem centrum interpretacji dziedzictwa? Odzierając dalej tę opowieść z sensacji dodam, że obyło się też bez spektakularnego napadu. Po prostu wszedłem i nagrałem. Rzecz w tym, że w pewnym sensie nagrałem eksponat. Dokładnie rzecz biorąc, wypowiedź – wcześniej zarejestrowaną i odtwarzaną na wystawie „ Z rzeką w tle. Biografia Śluzy Katedralnej ”. Jej tematem jest jedna z najstarszych zachowanych pozostałości poligonalnej, czyli tej starszej Twierdzy Poznań. Twierdza nie była szczególnie udaną inwestycją, biorąc pod uwagę to, że z powodu rozwoju artylerii, w momencie jej ukończenia było właściwie bezużyteczna. Pomimo to, aż do samego końca XIX wieku skutecznie blokowała rozwój miasta. Położona między Ostrowem Tumskim a Śródką śluza miała oczywiście służyć celom wojskowym. Konkretnie wywołać spiętrzenie rzeki i zalanie przedpola twierdzy w przypadku

Budynek wielorodzinny z częścią usługową na parterze

Obraz
Przy ulicy Heltmana w Krakowie znajduje się opuszczony dom. To znany dom i znana jest jego historia. Jego najważniejszy lokator spędził tam ledwie rok. Istnieją progi, które przekraczał, okna i przez które patrzył. Podobno ciągle jest i wanna, w której się kąpał, choć minęło tyle lat. Czy ów lokator wyglądał nieco nieporadnie, może nawet komicznie, gdy wchodził do tej swojej wanny? Być może. Amon Göth był facetem przed czterdziestką o sylwetce w kształcie gruszki. Na jednym ze zdjęć leży nagi od pasa w górę. Jest upalny dzień, ma na sobie spodnie z wysokim stanem, zapinane nad pępkiem i czyta książkę, opartą o brzuszysko. Jego brwi są ściągnięte. Na twarzy widać raczej tępy wysiłek, niż zaciekawienie lekturą. Dwie sprawy stoją na przeszkodzie, by go takim zapamiętać, a właściwie zapomnieć. Bo ilu zwyczajnych brzuchatych facetów, co to nawet czasem coś przeczytali, przewinęło się przez ten świat? Amon Göth był komendantem obozu koncentracyjnego i likwidatorem gett. Nie był

Zagłada i rekreacja

Obraz
Są krajobrazy wyjęte z kontekstu czasu i przestrzeni. Mają nieostre granice, nie przystają do otoczenia, a tym samym nie poddają się kartografii, nie można ich sensownie przedstawić na mapie. Przebiegi ścieżek i dróg, rysunek terenu wyglądają na wycięte i wklejone z zupełnie innej mapy. Ta wymierna przestrzeń jednak istnieje . Można pomyśleć, że to przespana szansa dewelopera – ponad 30 ha właściwie wolnego terenu. We wrześniowe popołudnie wśród ścieżek i zarośli można tam spotkać: kobietę z psem, ojca z synem (około 4 lat, na dziecinnym rowerku), dwie pary na spacerze, czerstwych, choć zrzędliwych staruszków (na ławkach); rowerzyści i biegacze. Widok z dawnego obozu (przestrzeni zagłady) na współczesne osiedle (przestrzeń zamieszkiwania). Jednak w tym częściowo pielęgnowanym, a częściowo zarastającym krajobrazie zapisana jest pamięć. Współczesna topografia nabiera precyzji i zyskuje przyczynę, gdy nałożyć na nią stary plan . Tu był budynek, tu droga, tu plac, a tam baraki

Dźwięk tygodnia: pies, wieś, czas

Są dźwięki intymne i dyskretne, wybrzmiewające w niskich częstotliwości i na granicy słyszalności. Wtopione w rytm codziennych wydarzeń i poprzez zbliżenie do szumu, będące słyszalną formą upływającego czasu. Jest zatem koniec roku i wizyta na wsi u starego dobre znajomego. Jest też pies, mały kundel, który był tu od tak zwanego zawsze. Ostatnio oślepł ze starości, więc trochę bezradnie obija się tu i tam, ale ostatecznie trafia tam, gdzie zmierzał. Czasem można odnieść wrażenie, że oszukuje. Nie sprawia mu bowiem najmniejszego kłopotu trafienie w wąską szczelinę na wpół przymkniętych drzwi. Siedzę w nocy na podłodze, jest cicho (znacznie ciszej niż w mieście). Głaszczę psa i mogę usłyszeć palce przesuwające się po rudej sierści. To wszystko.