Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2017

Dźwięk tygodnia: turystyczne symulakrum

Obraz
Zamożnym Europejczykom ciągle się marzy piasek, słońce i plaża, te wyprawy do krain all inclusive . Jednak jak tu jeszcze bardziej ich dopieścić? Ograniczyć te wszystkie ceregiele związane z lataniem, smarowaniem ciał kremami od słońca i robactwa? Hala ma prawie dwa i pół hektara powierzchni i pewnie nawet kilkanaście metrów wysokości. Szary monolit w krajobrazie można by wziąć za fabrykę. Do wnętrza prowadzą obrotowe drzwi. Są świadomie zaciemnione. Nie widać co się za nimi kryje. Po ich przekroczeniu znajdujemy się na idyllicznej uliczce śródziemnomorskiego miasteczka. Panuje bezczas i bezprzestrzeń. Nie wiadomo jaki to miałby być kraj, ani jaka pora dnia. Równie dobrze może być Hiszpania albo Włochy. Ważne, że ciepło. Niebo jest niebieskie, tu i tam kilka kędzierzawych obłoczków. Nie ma słońca. Ulicę rozświetlają ozdobne latarnie. Za ciemno na poranek, za jasno na zmierzch. Choć to wnętrze przekracza granice turystycznej sztuczności, to paradoksalnie, gdyby odpowiednio

Miód

Obraz
D. jest po pięćdziesiątce i ma niemal dziecięco łagodny głos. Tym właśnie głosem miękko oświadcza, że jego ojciec pochodzi z Łodzi, w której jako młody chłopak spędził kilka lat. Właściwie mieszkał tam od początku do końca. Przeżył getto Litzmannstadt. Jedziemy taksówką. Właśnie odebrałem D. z lotniska. Znamy się może siedem minut. Cały dzień porównujemy pokoje standard i superior w różnych hotelach. Dopytujemy czy wszędzie są elektryczne czajniki, a obok nich torebki z ekspresową herbatą. Zaglądamy do łazienek, upewniając się czy są prysznice. Nie, wanna z prysznicem, to nie to samo. D. zajmuje się zorganizowaną turystyką, a jego klienci to ludzie w mocno podeszłym wieku. Podniesienie nogi na tyle wysoko, by wejść do wanny może być dla nich kłopotem. Przy obiedzie (golonka z piwem) D. prosto z mostu mnie pyta, co sądzę o Jedwabnem. Mówię o polskich problemach z pamięcią, bo co mam powiedzieć? O przysłowiach, które są mądrością tego narodu: co z oczu, to z serca; co  było, a nie j

Dźwięk tygodnia: Noc i mgła

Obraz
Klarnecista powtarza jeden ostry dźwięk, jakby syrena, alarm. Po chwili zaczyna iść w stronę masywnej bramy. Idzie po brukowanej drodze. Milczący tłum posłusznie rusza za nim. Słychać wyraźne kroki. Po przekroczeniu bramy frazy stają się dłuższe, odbijają się echem od ścian. Podobną historię usłyszeli i spisali dwaj bracia, którym świat zawdzięcza krwawe baśnie, a naród niemiecki - słownik. Później ów naród, gdy stanie się jeszcze bardziej narodowy, wzbogaci słownik o takie słowa, jak Endlösung , a w zbiorowej pamięci pozostaną opowieści tak krwawe, że o bajeczkach Grimmów można zapomnieć. Jak zapamiętać te historie, kto ma ich słuchać, a kto je opowiadać, gdy prawie nie ma już świadków? Oto jedna z nich. Fort VII w Poznaniu był pierwszym obozem koncentracyjnym na okupowanych przez nazistów polskich ziemiach. Funkcjonował niemal od początku października 1939 roku. Posłużył do eksterminacji Wielkopolan. Zginęło tu od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób, w tym inteligenc

Dźwięk tygodnia: sierpniowy wieczór, piwnica, jazz

Obraz
Chciałoby się nawiązać do " Podziemnych ", powieści Kerouaca z 1958, lecz byłby to chwyt pretensjonalny i raczej z tych tańszych. Szczególnie, że jest sierpniowy wieczór, ciemna, boczna ulica poznańskiego Starego Miasta (konkretnie Stawna) i skądś dobywa się jazz. Trudno o bardziej beatnikowski klimacik. A przecież beatnicy z Kerouaciem, Ginsbergiem, Burroughs'em i całą resztą nie wzięli się znikąd. Przed nimi, jeszcze w latach 40. i 50., byli hipsterzy. Tak, tak, nie ma mowy o pomyłce. Ci biali fani czarnego jazzu zostali uwiecznieni w " Skowycie ", gdzie Ginsberg opisał ich jako: anielogłowych hipstersów spragnionych pradawnego niebiańskiego podłączenia do gwiezdnej prądnicy w maszynerii nocy. Ani słowa o gentryfikacji i pomadzie do pielęgnacji brody! Tymczasem muzyka dochodzi z podziemi przez kratkę piwnicznego okna czy raczej dawnego zsypu na węgiel. Czy odbywa się tam próba? Dźwięk saksofonu sopranowego mocno się wybija ponad fortepian. Razem rozbrzm