Dźwięk tygodnia: Youtuberzy tu są!
Jest wrześniowy, sobotni wieczór. Rynek we Lwówku jest niemal pusty. To pustka estetyczna, czysta, wyłożona granitowymi płytami i kostką, uzupełniona ławkami, koszami na śmieci, a także - element konieczny - fontannami. W tym przypadku w postaci trzech identycznych pomp ulicznych na kamiennych postumentach, rozstawionych w narożnikach rynku, budujących wrażenie lustrzanych odbić. ▶ Polub mikrosytuacje na Facebooku ◀ Wszystkie te elementy zdradzają, że mamy tu do czynienia z rewitalizacją, tym najlepszym ze sposobów na wydanie unijnych pieniędzy i najpewniejszym przepisem na dobrostan mieszkańców i przyciągnięcie rzesz turystów. A trzeba wiedzieć, że rynek w Lwówku to spore wyzwanie, bo swą przestrzenią przytłacza. Wytyczony w XV wieku plac jest naprawdę wielki. Ma jakieś 130 na 110 metrów w miasteczku liczącym dziś nieco ponad trzy tysiące mieszkańców. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że biznes nie do końca wypalił. Założyciele miasta liczyli zapewne na znacznie więcej. Na środ