Dźwięk tygodnia: Czy Anna tam jest?
Jak brzmi niepamięć o Annie Böttcher? Brzęczenie owadów, w dali pikanie niedomkniętych drzwi samochodu, odgłosy cofania zagubionej ciężarówki lub czegoś w tym rodzaju. W każdym razie pikanie. No i ten ciągły szum. Trudno nazwać go wiatrem (ten pojawia się na końcu). Właściwie nie wiadomo skąd się bierze. Trwa.
26.04.2020 | 17:40 | Poznań, Polska
N52°29'36.5676" E16°53'58.7364"
🌡14°C ⛅
Kępa drzew jest położona przy piaszczystej drodze i ma najwyżej 50 na 30 m. Trzeba pokonać niewielką skarpę, by znaleźć się na niewielkiej polance. Ślad ogniska, puszki, butelki, trochę śmieci. Jednak nikt nie posunął się krok dalej, nie wyciął, nie zaorał. Dlaczego? Czy odpowiedzią jest to, co w zaroślach? Obmurowane prostokąty, doły. Jakby nie patrzeć, dziedzictwo. Przetrwała tylko jedna płyta, leżąca w trawie, wśród zeschniętych liści. Choć kamień zwietrzał, można ciągle tak z grubsza odczytać inskrypcję. Czy Anna tam jest?
Anonimowy urzędnik (a może to była urzędniczka?) starannym, momentami figlarnie zdobnym pismem wpisał: “Anna Böttcher”. Poniżej dopisek (chyba już innym charakterem): "Zmarła dnia 21.10.1919 w Poznaniu". Imiona rodziców skreślone, a w ich miejscu wpisano: "Mąż Walter, gospodarz".
Źródło: www.e-kartoteka.net |
Tylko 28 lat wcześniej był tu trochę inny świat, a formularze były po niemiecku. Anna Moritz urodziła się 8 listopada 1891 roku. Charakter pisma skryby burzył stereotypy o pruskiej dyscyplinie i porządku. Urzędnik bazgrał. Czy dlatego jego polski następca, jako miejsce urodzenia wpisał Morasko, nie mogąc rozczytać gryzmołów poprzednika, które wskazywały raczej inną miejscowość? Wymieniony z imienia w kartotece mąż Walter, o ile ktoś go pytał (Po polsku? Po niemiecku?) raczej by wiedział gdzie się urodziła jego Anna i jakie imiona mieli jej rodzice. Szczególnie, że wcześniej, zanim stała się Frau Böttcher, mieszkała niedaleko. W rubryce "Wohnung" da się odczytać Glinnow. Jedynie dwa kilometry na północ od Moraska. Można przejść piechotą. No, właśnie. Kiedy Anna i Walter przybyli do Moraska? Czy był to powiedzmy rok 1903 lub coś koło tego? Wielki ród Von Treskow zbył Morasko na rzecz Königlich Preußische Ansiedlungskommission für Westpreußen und Posen, czyli Komisji Kolonizacyjnej. Ta przemianowało Morasko na Nordheim i ściągnęła niemieckich osadników. Dla nich powstał kościół i pewnie ta nekropolijka przy polnej drodze, czekająca na Annę.
Źródło: www.e-kartoteka.net |
Tymczasem Glinno przez kolejne dekady porósł las, otoczyły bagna i rozjechały czołgi, hasające po poligonie w Biedrusku. U Anny ostatecznie trochę podobnie, choć może bez tanków. Pochowana na małym ewangelickim cmentarzu, w połowie drogi między dawną wsią Morasko, a nieistniejącym Glinnem. Między pamięcią i niepamięcią, bo jednak nie zapomnieniem.
Mapy topograficzne: 3567 Posen Nord (1916) i 3467 Owinsk (1911), źródło: www.amzp.pl |
Z jakiegoś powodu nie zniknął cmentarzyk. Choć śladów w krajobrazie coraz mniej, stosowna etykieta znajduje się nawet na najnowszych, cyfrowych mapach. Jest trochę jak wyspa między polami a drogą. Drzewa rosną dalej, groby znikają. Ktoś dosypuje polnych kamieni. Są trochę jak ironiczne pomniki. Miejsce ustronne, więc inni wpadają tu rozpalić małe ognisko. Takie małe, raczej nieświadome dziady przy piwku.
Jednak w trawie można także dostrzec współczesne wypalone znicze. Czy ktoś pamięta o Annie?
Komentarze
Prześlij komentarz