...będziesz o nich mówił, przebywając w swoim domu...

Obcowanie z miastem wiedzie do pytania: gdzie i kiedy rodzi się jego krajobraz? W końcu miasto to nie są budynki, chodniki i drogi (a przynajmniej nie tylko). Krajobraz miasta powstaje z nasycenia całej tej “infrastruktury” znaczeniem, wypełnienia jej pamięcią.
Nie mam tu jednak na myśli szaty ideologicznej miasta (Zieliński 2007), pomników, tablic pamiątkowych czy innych, często instytucjonalnie usankcjonowanych, form “upamiętniania” i “znakowania”. Chodzi mi raczej o procesy organiczne, dziejące się w mikroskali. To tysiące wykonywanych niepostrzeżenie czynności i gestów, składających się na mozolne zamieszkiwanie fragmentu przestrzeni.

Róg Krakowskiej i Trynitarskiej w Krakowie - dawna dzielnica żydowska. Czy można powiedzieć, że opłakany stan kamienicy mówi o tym, że "nie jest nasza"? Zresztą całkiem dosłownie - lokatorzy często nie dbają o domy, które nie mają ustalonej własności. Jakie jeszcze ślady dawnych właścicieli można znaleźć na tych murach?

Skrócona przez trawnik droga (Skąd? Dokąd?), to samo, powtarzane w nieskończoność dotknięcia poręczy, kroki na schodach, które sprawią, że krawędź kamiennego stopnia się zaokrągli i nikt nie będzie potrafił powiedzieć kiedy to się stało... Trwające całymi dekadami wygładzanie kantów rzeczywistości, z którego powstaje ekumena codzienności. Poprzez swą powtarzalność, a co za tym idzie przewidywalność, daje ona poczucie bezpieczeństwa, zadomowienia.

Ślad po mezuzie widoczny po prawej stronie na odrzwiach - czytelny ślad po dawnych mieszkańcach kamienicy. Jakie ślady pozostawiają dzisiejsi?

Poczucie często zwodnicze i kruche. Czasem burzone przez doświadczenie jednostkowe, choćby pożar domu. Czasem w zupełnie innej skali, jak w przypadku Shoah. Nie ma ludzi, lecz zostały ulice, przy nich domy, a w nich zapisana pamięć. Jednak czy schody, ściany, okna i drzwi mogą pamiętać? Czy może tę pamięć odczytać?

Przywrócona mezuza przy ulicy Józefa na Kazimierzu w Krakowie. Zachował się także ślad po starej.

Są w przestrzeni ślady niemal niedostrzegalne. Jak niewielka szpara na framudze drzwi. Tymczasem to właśnie ślad odrębności tego miejsca i zamieszkujących je niegdyś ludzi. Na krakowskim Kazimierzu takich znamion jest sporo. Choć trzeba zobaczyć jedno, bo zacząć dostrzegać inne. To ślady po mezuzach, kapsułkach zawierających fragment Tory, mocowanych na odrzwiach żydowskich domów (więcej o nich tutaj). Kilka istnieje do dziś, lecz po większości z nich pozostał ledwie ślad, “skaza”, która znika przy okazji remontu. Czy coś znaczą dla mieszkańców kamienic, a coraz częściej gości powstających w nich knajp…?

Podczas remontów, często zrujnowanych kamienic, znikają ślady po mezuzach.

We współczesnych społecznościach żydowskich, zwłaszcza tych nieortodoksyjnych, mezuza jest często traktowana jako talizman, element ozdobny czy wręcz dizajnerski gadżet. Specjalną mezuzę zaprojektowano dla Muzeum Historii Żydów Polskich (autorami są architekci Andrzej Bulanda i Maciej Bulanda). Jest ona niemal “mikropomnikiem”, upamiętniającym historię miejsca.
Tymczasem w Stanach Zjednoczonych zarządcy i wspólnoty mieszkaniowe czasem próbują zakazywać montażu mezuz, traktując je jak wózki, buty, wycieraczki i inne niepożądane elementy korytarzy i innych części wspólnych nieruchomości. W Stanach, jak to w Stanach, kończy się to w sądzie, gdzie zwykle Żydzi wygrywają i pudełeczka ze zwitkiem pergaminu, na szczęście, wracają na swoje miejsce.

* * *
Tytuł pochodzi z fragmentu Dewarim lub Księgi Powtórzonego Prawa, który znajduje się na pergaminie we wnętrzu mezuzy. By tekst był koszerny, musi zostać ręcznie wypisany przez sofera, skrybę uprawnionego do przepisywania świętych pism.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

nie-miejscownik: Antoninek - przewodnik alternatywny

Jak wybuch II wojny światowej wpłynął na turystykę w Poznaniu?

Dźwięk tygodnia: Synagoga się nie rozpływa